czwartek, 3 maja 2018

Don't Stop Me z browaru Hoppy Beaver


Francuski chmiel na polskim rynku wciąż pozostaje tematem niezgłębionym. Być może nie bez powodu, bo trudno przywołać na szybko odmianę, która mogłaby zaoferować doznania porównywalne z odmianami amerykańskimi, nowozelandzkimi czy australijskimi, ale doczekaliśmy się najwyraźniej czegoś świeżego z kraju białej flagi, a także rodzimego kontraktowca, który spróbuje nam to zaprezentować. 

Rozpędzony Hoppy Beaver częstuje mnie swoim piątym już piwem - Don't Stop Me. Styl określono enigmatycznie jako Freedom IPA, a głównym bohaterem tej produkcji ma być chmiel Barbe Rouge. Etykieta zapowiada akcenty wszelkiej maści czerwonych owoców, najwyraźniej ze wskazaniem na truskawki i maliny. Brzmi świeżo, prawda? Nie wypadało mi tego nie sprawdzić. 


Don't Stop Me 


Wspomniana etykieta nie odbiega specjalnie od tego, co znamy z poprzednich piw Hoppy Beaver, choć wyjątkowo trudno mi temat przewodni (zakazany owoc?) połączyć z zawartością butelki. Sprawia to wrażenie takiej losowo dobranej do piwa grafiki, aczkolwiek i tak podobać się może. Poza tym jak zawsze sensowny, krótki opis i rozwinięty skład, co należy docenić. 


Barwa piwa jest trochę niepokojąca. W dobie słonecznych, jednolicie mętnych NEIPA, taki klarowny i głęboki bursztyn przywodzi na myśl karmelowe istkołsty, co to katowano nas nimi jakoś za Gierka. Należy jednak oddać browarowi sprawiedliwość, bo nie napisano, że ma tu być zajebiście jasno i uznaję, że wszystko jest zgodnie z planem. Pianka kremowa, średnio obfita i pozostająca ze mną do końca w postaci solidnego kożucha. 

W aromacie ciekawe rzeczy i można tu już poznać się trochę na tym francuskim chmielu. Nie powala to może intensywnością, która jest po prostu średnia, ale daje poczucie obcowania z czymś nowym. Jest słodko, natomiast nie jest to słodycz kojarząca się ze słodowością. Mam tu skojarzenia właśnie z tymi zapowiadanymi owocami - dojrzałymi malinami, truskawkami czy przede wszystkim poziomkami. Momentami idzie to wręcz w babcine przetwory. W miarę ogrzewania wychodzi też dosyć wyraźnie słodowość w przyjemnej postaci zbożowych ciasteczek i biszkoptu, co nieźle zazębia się z owocami. 

Szczęśliwie piwo w smaku wcale nie jest takie słodkie. Ba, można je wręcz nazwać półwytrawnym, co jest dosyć niespodziewane w połączeniu z wciąż obecnymi tu owocami. Ja przynajmniej czerwone owoce kojarzę przede wszystkim z bardziej zaokrąglonymi, często milkszejkowymi IPA, a tu jest inaczej. 

Jeśli potraficie sobie wyobrazić pozbawione wyraźnej słodyczy truskawki i poziomki, to można powiedzieć, że one dominują w smaku. Towarzyszy im nieco akcentów zielonych, które nie ujawniły się w aromacie - trochę ziołowość, trochę liście limonki. Daje się też wyczuć udział słodów, które podobnie jak w aromacie przybrały postać zbożowych łakoci.


Jest tu też całkiem konkretna goryczka o szlachetnym i raczej dobrze znanym charakterze. Cytrusowe albedo, ziołowość, liście. Przyjemny kopniak, trzeba to przyznać. A przechodzi to w wytrawny, dosyć długi aftertaste. Czuć tu taki bardziej niemiecki, klasyczny, oczyszczający wpływ Magnum. Troszkę ta goryczka zalega, ale jest to jeszcze zaleganie przyjemnie dopieszczające aftertaste i w żaden sposób nie wykrzywiające japy. 


Z jednej strony efekt końcowy wypada niespodziewanie, z drugiej natomiast trudno mi tego piwa nie docenić. Choć Barbe Rouge nie zawsze wysuwa się na pierwszy plan, to ewidentnie czuć tu niecodzienny charakter tego chmielu i chciałbym jeszcze się z nim zetknąć, bo wydaje się mieć potencjał. 

Tak więc dla mnie eksperyment udany na 3/4 - miło spędziłem z nim wieczór. Chciałbym natomiast Wam jeszcze raz polecić znakomite Start Me Up!, które nie doczekało się recenzji na blogu, a które w moim odczuciu pozostaje póki co najlepszym piwem Hoppy Beaver


Browar Hoppy Beaver 
Kontraktor: Browar Beer Bros. 
Styl: Freedom IPA 
Ekstrakt: 12% wag. 
Alkohol: 5% obj. 
Składniki: woda; słody (Pale Ale, Red Crystal, Carapils); chmiele (Magnum, Barbe Rouge); drożdże US-05 
Najlepiej spożyć przed: 15.08.2018 
niefiltrowane, niepasteryzowane

1 komentarz: